W "Uniwersytecie potwornym" starzy bohaterowie wracają w nowych
dekoracjach i z nową porcją problemów na głowie. W dodatku twórcy
odświeżają konwencję opowieści. Zamiast klasycznego filmu kumpelskiego
serwują nam kampusową komedię w stylu "Zemsty frajerów" albo
"Menażerii". To oczywiście za mało, by doskoczyć do poziomu "WALL.E'ego"
i "Odlotu" (dwóch najdojrzalszych dzieł w portfolio studia), ale
wystarczy w sam raz na udaną kontynuację.